czwartek, 6 marca 2014

Dać rybakowi wódkę...


Dać rybakowi wódkę...
Czyli co wykrzywia mordę.

W ostatnim czasie pojawiło się wiele okazji do świętowania. Od urodzin po piątek. Ponieważ jednak, nie robimy nic bez głębszego, a przede wszystkim wznioślejszego celu, postanowiliśmy połączyć przyjemne z pożytecznym i przygotowaliśmy w ten weekend ranking tego, co w kieliszku zazwyczaj pluska. Potem niestety wykręca ryja, suszy mordę i wywraca kiszki, aby na koniec powrócić, przypominając o tym, co dobrego tego dnia jedliśmy. Nie macie takich sensacji? Pozazdrościć. 

Przygotowaliśmy krótki ranking wódek dostępnych tuż za rogiem. Od najtańszych z supermarketu, po te ze średniej półki. Może kiedyś pokusimy się o coś z klasy premium, jednak kto tak naprawdę ma okazję pijać tego typu trunki? Zazwyczaj zasiadamy do Żołądkowej, czy Bolsa, a nie Belvedere. Kalkulacja prosta, jak konstrukcja cepa. Za mniej zaszumi nam szybciej i większemu gronu. 

Wspomnieć jeszcze muszę, że do degustacji usiedliśmy we trójkę. Ja, niżej podpisany, nasza dama - Mari Mari i mój druh od dawien dawna - Kondziu. Każdy z nas ma inne podejście do alkoholu, każdy lubi co innego i każdy ma inne objawy choroby dnia następnego. W tym przypadku o dziwo, skończyło się bardzo kulturalnie, a mieszanina degustacyjna, poszła spać razem z nami. 

Skalę ocen określiliśmy od 1 do 5, gdzie 1 to straszny syf, a 5 to bardzo przyjemne doświadczenie (jak na alkohol). Ocenialiśmy to jak alkohol "wchodził", pachniał i jaki zostawiał posmak po zapiciu. Zapijaliśmy sokiem jabłkowym, jednak po kolejnych kolejkach testowanych z innymi sokami, sama zapojka nie miała większego znaczenia. Jeśli przy numerku dodany jest komentarz, znaczy to, że po przełknięciu członek jury wysapał coś, lub zajęczał. 

Na koniec chciałem wspomnieć, że staraliśmy się trzeźwo i profesjonalnie podejść do tematu, dlatego piliśmy po 40ml trunku, w odstępach około 5-10 minut. Wystarczającym, aby pozbyć się doświadczeń związanych z poprzednim kieliszkiem, ale nie na tyle długim, aby zapomnieć ich ocenę. 

Wszystko skrzętnie zapisywaliśmy i poniżej z dumą przedstawić możemy wynik naszej pracy. 

Rachmaninoff :

Wódka z najtańszej półki. Produkowana w Niemczech dla sieci Lidl. Nazwana po rosyjskim kompozytorze. Marketing pełną gębą. Cena około 19.99 PLN za 0.7l, co zdecydowanie deklasuje inne wódki pod względem ekonomicznym. Co ciekawe, nie jest to wersja 40% tylko 37.5%. 



Adam Mari Kondziu
Wejście
4
1
4
Zapach
1
2
3
Posmak
ble - 1
kwaśny - 2
marny spiryt - 1

Ocena: 2.1

Putinoff:



Bez podtekstów politycznych, postanowiliśmy lać Putinoffa w mordę. Nazwę znów zaczerpnęli Niemcy z dorobku rosyjskiego. Tym razem wzięto na cel rosyjską arystokrację. Według producenta wódka jest trzykrotnie destylowana i fermentowana, a następnie starannie filtrowana, aby dogodzić największym smakoszom.  Kolejna z tanich propozycji Lidla. W sklepie 19.99 PLN za 0.5l, 40%.




Adam Mari Kondziu
Wejście
1
5
2
Zapach
2
5
2
Posmak
1
5
5

Ocena: 3.1

Gieroy:
*zdjęcie zapożyczone ze strony webtrunki.pl

Wódka dość tajemnicza. Starając się odnaleźć więcej informacji na jej temat, poległem. Głównie znajdziemy pochwały na temat ceny. W sklepie 16.99 za 0.5l.



Adam Mari Kondziu
Wejście
1
4
4
Zapach
4
5
4
Posmak
5
cierpki - 2
5

Ocena: 3.8

Sobieski Mandarin:

Zdecydowany faworyt. Trudno się dziwić. Słodkie, nie wykręca ryja i przyjemnie koi gardziołeka. Zapojka nie wymagana. Cena 29 PLN za 0.5l, 40%. Jeśli ktoś nie ma ochoty na czystą, a już dawno zraził się do cytrynówek czy cranbery, to polecam. 



Adam Mari Kondziu
Wejście
5
5
5
Zapach
5
5
4
Posmak
5
5
słodki - 4

Ocena: 4.8

Żołądkowa DeLuxe:

Wódka bardziej znana i szanowana, a najważniejsze, że rodzima. Kupimy ją wszędzie. Cenowo waha się w granicach 20 PLN za 0.5l i 32 za 0.7l, 40%. Naszym zdaniem, produkt solidny, ale za razem niczym się nie wyróżniający.



Adam Mari Kondziu
Wejście
2
3
4
Zapach
2
4
5
Posmak
3
4
5

Ocena: 3.6

BOLS:



Wódki Bols nie trzeba nikomu przedstawiać. Kiedyś klasa sama w sobie. Dziś raczej reprezentuje średnie pozycje. Czterokrotnie destylowana i filtrowana. Marka holenderska, jednak

od 1994 produkowana w Polsce. 0.5l, 40% kosztuje w granicach 26 PLN. Trzepie podobnie, jak powyższe, jednak często spotykam się z opiniami jakoby "popsuła się". Znawcą nie jestem, ale faktycznie w naszym kraju jest taka norma, że gdy coś jest zbyt dobre, to trzeba to popsuć. 



Adam Mari Kondziu
Wejście
2
2
2
Zapach
2
3
2
Posmak
3
2
1

Ocena: 2.1

Ocena końcowa: 

Sobieski Mandarin wypadł najlepiej. Zaważył pewnie słodkawy smak, którym Sobieski znacznie przewyższa czystą wódkę walącą spirytem. Zdajemy sobie sprawę z tego, że zupełnie inaczej mogłoby wyglądać zestawienie samych czystych wódek, lub samych smakowych, jednak w ten weekend tylko te mieliśmy pod ręką, lub nad kieliszkiem. 

Dostępna była także Finlandia Cranberry... 
Niestety każdy z jurorów ma z nią swoje własne, prywatne przejścia i na sam widok żołądek podchodził do gardła.

Na sam już koniec, oczywiście nie namawiamy do picia alkoholu. Jest to paskudne doświadczenie i  niżej podpisany zdecydowanie woli soczek ze świeżo wyciśniętych pomarańczy. Czasem jednak przychodzi ten dzień, gdy nie można odmówić, a potem trzeba swoje odchorować. 

*Wybór alkoholu był zupełnie przypadkowy. Degustowane było to, co akurat nabył gospodarz i goście.
** Zdjęcia zaczerpnięte z internetu. 

AK.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz