wtorek, 15 kwietnia 2014

Frida - Warszawa, Nowy Świat



FRIDA 
Idąc Warszawskim, Nowym Światem jedzenie atakuje nas z każdej strony. Tu lodzika, tam burgera, a zza pleców wyskakuje facet z kebabem. Co wybrać? Właśnie ten problem towarzyszył nam w ten weekend. Brzuchy głodne, a wszędzie praktycznie to samo. Wśród wielu restauracji, barów, pubów i cholera wie czego, znajduje się perełka kuchni meksykańskiej - restauracja Frida. Wybór padł na nią. Czy żałowaliśmy? Zapraszamy do lektury.  



WYSTRÓJ/KLIMAT:

Patronką restauracji jest Frida Kahlo, która patrzy na nas ze ścian obwieszonych reprodukcjami jej prac. Poza tym znajdziemy też wiele meksykańskich elementów, od rzeźb, kolorowych dodatków, po religijno-kulturalne smaczki, które swoim stylem dodają uroku i klimatu temu niezwykłemu miejscu. Wnętrze restauracji jest ciepłe, kuszące i zachęcające. Odskocznia od świata za oknem dobrze robi nie tylko kubeczkom smakowym. 
Pozostaje tylko subiektywna ocena miszmaszu jaki mamy dookoła. Dla jednych będzie to uczta zmysłów, dla innych pomieszanie z poplątaniem. Ile gustów, tyle opinii. 



OCENA: 8.0

OBSŁUGA:


Obsługa nas nie powaliła. Wszystko było w należytej normie, miły kelner podał karty, zaproponował specjał dnia i podał zamówienie. Gdyby jednak w trakcie konsumpcji podszedł i spytał, czy może nie mielibyśmy ochoty na kolejnego drinka, bo pierwszego wchłonęliśmy zanim jeszcze otrzymaliśmy posiłek, to zostawilibyśmy większy rachunek, a on miałby większy tip. Tak się jednak nie stało.

OCENA: 7.0

JEDZENIE:


We Fridzie zjemy zarówno specjały kuchni meksykańskiej, jak i inne dania ostatnimi czasy mniej lub bardziej popularne. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, ale wchodząc tu, raczej zostawmy swoje dietetyczne przekonania przed drzwiami. Zjemy porządnie. Dania zapraszają nas z talerzy, wołają, kuszą i nęcą. Wszystko wygląda obłędnie i tak samo pachnie. Kuchnia meksykańska właśnie taka powinna być. Wiele kolorów i różnorodnych smaków. Nacho, taco, burrito, a wszystko to z zimnym mochito. Czego chcieć więcej?
Każdego dnia restauracja ma inną promocję. Raz otrzymamy następną kolejkę gratis, a kiedy indziej hamburgera za 19 zł. My trafiliśmy na to ostatnie i ani chwili nie żałowaliśmy. Mięso było soczyste, dobrze przyprawione. Sos delikatny i nie tłusty. Bułka miękka, ale nie gniotowata. Wcześniej zabiliśmy pierwszy głód znakomitym guacamole z dobrze wypieczonymi nachosami. Do tego niewielka porcja frytek i wyszliśmy ze świątecznymi kałdunami.
Dwie osoby muszą liczyć się z wydatkiem rzędu 80-100 złotych. Biorąc pod uwagę lokalizację, nie jest to bardzo dziwne. Nowy Świat prowadzi w rankingach najdroższych ulic w Polsce. Jak na Warszawskie ceny, Frida nie odbiega od normy.




OCENA: 9.5

OCENA KOŃCOWA: 9



W promieniu jednego kilometra od Fridy, podobno znajduje się około 150 lokali oferujących coś do jedzenia. Sami próbowaliśmy kilku z nich, jednak to ta właśnie restauracja, jak na razie, zrobiła na nas największe wrażenie. Wystrój jest charakterystyczny, wesoły i odprężający. Może się podobać mniej lub bardziej, ale nie stara się wejść w tyłek każdemu, oferując troszkę tego i troszkę tamtego. Lubimy konkrety. Obsługa wydaje się miła, choć nie doskonała. Z drugiej strony pewnie mogło być też gorzej. Na koniec samo jedzenie, a przecież właśnie po to przyszliśmy: jest najwyższych lotów. Jeden z najlepszych hamburgerów jakie jedliśmy, a ostatnimi czasy jest to towar bardzo popularny. Nic tylko głodzić się dzień wcześniej, aby móc w pełni rozkoszować się ofertą Pani z monobrwią.

AK.

Zdjęcia pochodzą se strony głównej restauracji: http://www.frida.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz